Co drzemie w Dżemie?

W dniach 26 i 27 lutego 2021 r. odbyło się wydarzenie organizowane przez Stowarzyszenie Zakorzenieni w kulturze i Dom Kultury Sokół w Strzyżowie pod patronatem Burmistrza Strzyżowa Waldemara Góry pt. „Co drzemie w Dżemie” z udziałem naszych wspaniałych, strzyżowskich artystów. Przygotowując się do wydarzenia buszowałam po Internecie i przeczytałam, że w 2020 r. obchodzono jubileusz 40-lecia istnienia zespołu Dżem.

A jednak zespół zaczął  grać w 1973 r. mamy 2021… zastanowiłam się przez chwilę, odejmując cyfry z dat i z mojej matematyki wyszło 48 lat. Jeszcze dwa lata i będą obchodzili nieoficjalne złote gody. Faktycznie ze względu na staż nie mają sobie równych, a przydomek  „polscy Rolling Stonesi” jest w pełni zasłużony.

Jan Skaradziński na oficjalnej stronie Dżemu opisał historię muzyków, przechodząc przez wszystkie ważniejsze momenty ich kariery. A zaczął właśnie od roku 1973, gdy amatorska grupa rozpoczęła swoją działalność. Zespół założyli bracia Adam i Beno Otręba wraz z Pawłem Bergerem i Aleksandrem Wojtasikiem. Grywali i podśpiewywali w domach kultury, klubach, na zabawach i potańcówkach. Takimi zespołami post-bigbeatowa Polska usiana była wzdłuż i wszerz. I niewiele lub nic nie zmieniło dołączenie wokalisty (grającego na harmonijce) Ryszarda Riedla. Zespół na początku nie miał stałej bazy, ani własnego repertuaru ani nawet… nazwy. Dopiero, w 1974 r.,  gdy sytuacja zmusiła ich do zapełnienia wolnego miejsca na plakacie, stanęło na nazwie Jam (czyt. dżem). Tylko, że słowo pisało się jam. A Jam wziął się od jammowania czyli muzykowania, improwizowania na zaproponowany temat, tak jak znane jam sesion. Polski zapis nazwy trafił się – zupełnym przypadkiem kierującym ręką organizatorki jednego z koncertów – w roku 1974, która nazwę zapisała tak jak ją słyszała. Muzykom jednak spodobała się nowa nazwa i tak już zostało.

Dżem nie miał też jeszcze jednej rzeczy – stałego składu. W początkowych latach działania zespołu bardzo często zmieniali się perkusiści, a gdy ta sytuacja się ustabilizowała, to zmieniać zaczęli się basiści. Podporą grupy w trudnym czasie był Riedel, i wspólnie z Leszkiem Falińskim udało im się załatwić, występ Dżemu na festiwalu w Jarocinie w 1980 r. Dżem oficjalnie nie wygrał konkursu festiwalu Jarocin ’80, ale okazał się największym odkryciem imprezy, zresztą nie tylko w skali 1980 roku. Muzycy nagrali piosenki „Paw” i „Whisky”. „Paw” stał się pierwszym przebojem Dżemu, zaś „Whisky” z czasem przebojem największym w całych dziejach grupy, po prostu hymnem i standardem.

Na początku kariery Ryśka, jako wokalisty w zespole Dżem, zespół Kombi złożył mu propozycję przejścia do nich. Muzyk nie przyjął takiej propozycji i pozostał w zespole Dżem. W jednym z wywiadów Czesław Niemen, uznawany niegdyś za najlepszego wokalistę bluesowego w Polsce wyznał, że cieszy go nadana mu przez fanów etykieta „króla” muzyki bluesowej, lecz dobrowolnie abdykuje z niej na rzecz Ryszarda Riedla, którego szanował za niezwykłe umiejętności wokalne. Rysiek Riedel słynął z tego, że był mrukiem, nie otwierał się na zewnątrz. Reżyser filmu „Skazany na bluesa”, Jan Kidawa-Błoński mówiąc o Ryszardzie Riedlu i zespole Dżem stwierdził: „Wszystko, co wiedzieliśmy o nim i jego wnętrzu, to były teksty piosenek”.

„Jeśli go nie znałeś, to nie żałuj, nie! Bo przyjaciela straciłbyś, jak ja! Był jednym z niewielu, skazanych na bluesa. Ten wyrok dodawał mu sił. Miał dom i rodzinę, spokojnie mógł żyć. Lecz często uciekał, by stanąć przed wami, By nabrać znów sił. Bo czasu miał mało, przeczuwał to. Skazany na bluesa, Ilu jeszcze jest takich jak on?”

Nagrania, koncerty, także zagraniczne do Szwajcarii, Jugosławii, NRD i ZSRR. Czy pamiętacie jeszcze ZSRR i Jugosławię? Lata 80 to dobre lata, wspaniałe piosenki, wydane płyty i kasety magnetofonowe (myślę, że większość z nas pamięta nagrywane bez końca taśmy z radia i odtwarzane bez końca). Sława, sukcesy i…  rok 1986, gdzie wkradło się zło, coś niedobrego w zespole. Pojawiła się „frakcja narkotykowa” w osobach Riedla i Giercuszkiewicza. I tu zaczęły się kłopoty zespołu z Ryśkiem, a przecież to był wielki talent i osoba z wyrafinowanym poczuciem humoru.

W książce Marcina Sitko pt. „Rysiek Riedel we wspomnieniach” zawarto wiele ciekawych anegdot z życia muzyka, to przede wszystkim historie o niezwykłej postaci ,o niebanalnej osobowości. Pozwolę sobie przytoczyć fragment opowieści Krzysztofa Ranusa, organizatora wielu koncertów zespołu Dżem z Ryśkiem Riedlem w składzie. Wraz z wieloma innymi historiami tworzy wyjątkową książkę, do której słowo wstępne napisał Sebastian Riedel, syn Artysty.

W trakcie innego koncertu zauważyłem, że na scenie brakło napojów dla zespołu. Panowie zawsze mieli spore pragnienie i przygotowane zapasy dość szybko się kończyły. Miałem akurat nogę w gipsie i podczas koncertu siedziałem wśród publiczności. Kiwnąłem, więc porozumiewawczo do Ryśka, by podał mi mikrofon. Zwróciłem się do bramkarzy: „Czy ktoś może skoczyć po piwo dla zespołu?”. Kiedy oddałem Ryśkowi jego narzędzie pracy, on krzyknął jeszcze do nich groźnie: „Krzychu każe, więc natychmiast!”.

O Ryśku Riedlu można znaleźć wiele historii i anegdot, nie tylko w książce, ale także w Internecie:  Rysiek na koniec własnego wesela, postanowił odprowadzić kolegę na dworzec… i wrócił, ale 2 tygodnie później…

Zapamiętałam jeszcze taką historię… Sebastian już chodził do szkoły i w pewnym momencie koledzy zaczęli naśmiewać się z jego taty. Rysiek poszedł, więc na wywiadówkę wyjaśnić wszystkie sprawy. Wrócił z niej i opowiedział jak wziął panią na bok i poprosił, żeby wytłumaczyła dzieciom w klasie, że on jest artystą i może tak wyglądać, że taka jest jego praca i że on się nie zmieni. Dotyczyło to oczywiście długich włosów i jego strojów. Taki prawdziwy szeryf, strzegący swego gniazda rodzinnego!

Jak już wspomniałam na początku,  Jan Skaradziński na oficjalnej stronie Dżemu opisał historię muzyków, przechodząc przez wszystkie ważniejsze momenty ich kariery. Poczynając od roku 1973 do 1980, gdzie amatorzy zadebiutowali na festiwalu w Jarocinie. W roku 1985 zespół miał już status gwiazdy, początek lat 90 to kolejne pasma sukcesów, aż nadszedł rok 1994. Zaczęło się pracowicie, nagrania, nagrania, nagrania, a potem przyszło lato… Rysiek zmarł 30 lipca 1994 w Chorzowie. Bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność serca.

Z myślą, że będą musieli spróbować pracować bez Riedla, instrumentaliści oswajali się jeszcze za życia swego najsłynniejszego wokalisty. Wtedy powstał pomysł konkursu. Konkursu, który wygrał Jacek Dewódzki, na dużej scenie praktycznie debiutant. Wedle jednych kopia Riedla, wedle innych oryginał… Na pewno ktoś, kto chciał i nie bał się stawić czoła legendzie. A potem zespół mógł ponownie ruszyć w koncertowy młyn. Odnowiony Dżem zadomowił się w klubach, amfiteatrach i na festiwalach na stałe wpisując się w klasykę polskiej piosenki. Rok 2001 to nie tylko nowa dekada i nowy wiek, weterani polskiej sceny muzycznej zaczęli współpracę z nowym wokalistą. Ta zmiana wokalisty nie wywołała już takich emocji, może dlatego, że trzeci wokalista Maciej Balcar bardziej przypominał pierwszego… W kwietniu 2018 w Krakowie „Wehikuł czasu” wykonała sama Metallica! Sytuacje, gdy ktoś ze światowego topu sięga po utwór rodzimej produkcji, nie zdarzają się często – w każdym razie rzadziej niż huczne obchody okrągłych urodzin, bo te również Dżem zaczął celebrować z regularnością pięcioletnią. Ale każdy z inną myślą przewodnią. W marcu roku 2019 było nią zaproszenie muzyków z dawnych lat i bardzo dawnych, zwłaszcza perkusistów, bo przecież oni najczęściej się zmieniali. Nie wszyscy mogli zagrać – w końcu są to ludzie młodzi już tylko duchem – niemniej okazja do przypomnienia ich publiczności została wykorzystana. Wszak było to podsumowanie naprawdę długiego rozdziału w dziejach Dżemu. I zarazem otwarcie nowego… bo mimo że przeszłość to dla weteranów rzecz bardzo ważna, to wiemy, że ciągle jeszcze mają plany na przyszłość…

Rysiek Riedel kiedyś powiedział: „Przestałem marzyć, jak człowiek nie marzy, umiera.”

Żyj, żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi… bo nie jesteś sam!

W dniach 26 i 27 lutego 2021 r. na scenie Domu Kultury Sokół w Strzyżowie w wydarzeniu pt. „Co drzemie w Dżemie”  udział wzięło 17 muzyków, a sala zapełniła się wspaniałą publicznością. Szkoda, że tylko w połowie, ale reżim sanitarny należało zachować zgodnie z wymogami. Całe wydarzenie trwało blisko 2,5 godz., a gorące brawa i aplauz Publiczności napawały nas ogromną radością.

Dla takich chwil warto żyć!

Po raz pierwszy ze Stowarzyszeniem Zakorzenieni w kulturze na scenie DK Sokół wystąpili dla Państwa: Daniel Szczepek -I gitara, Dariusz Jodłowski – II gitara  el.ak., Paweł Kędzior – bas, Andrzej Zając – organki ustne (harmonijka), Zbigniew Białek – saksofon.

A także muzycy, którzy współpracują z nami od lat: Kamil Wnęk – II gitara, Dariusz Data – piano, Andrzej Borkowski – puzon, Krzysztof Delikat oraz Paweł Hart – perkusja

Piosenki zespołu Dżem zaśpiewali dla nas: Andrzej Borkowski, Aleksandra Fiołek-Matuszewska, Paweł Hart, Anna Muszyńska, Mateusz Nowak, Beata Oliwa, Szymon Ossowski ( po raz pierwszy ze Stowarzyszeniem), Ernest Pieczek i Jadwiga Skiba.

Nad wejściem w korytarzu DK Sokół jest zapisany cytat Jana Pawła II:

Człowiek żyje prawdziwe ludzkim życiem dzięki kulturze.

Cieszy nas niezmiernie, że Pan Waldemar Góra – Burmistrz Strzyżowa także wyznaje tę zasadę i zgodził się objąć wydarzenie swoim patronatem. Podziękowania chciałabym także złożyć na ręce Pani Anny Słowik –  Dyrektor Domu Kultury Sokół, która na naszą propozycję przystała z uśmiechem i prawdziwą współpracą, podziękowania za zaangażowanie i pracę proszę przyjąć dla wszystkich pracowników, a w szczególności dla akustyka Leszka Drygasia, Barbary Józefiak, która czuwała nad nami po nocach,  dla Katarzyny Strzępek za wystrój sceny oraz dla Aleksandry Korabiowskiej i Pawła Kroka za pomoc w dniach wydarzenia. Dziękuję serdecznie ITV Południe i Pani Marcie Jagodzie za obecność na wydarzeniu i jego upamiętnieniu w formie zapisu telewizyjnego .

Dziękuję serdecznie Elżbiecie Hart-Bożek, Andrzejowi Haligowskiemu i Andrzejowi Górzowi, członkom Stowarzyszenia Zakorzenieni w kulturze, którzy czynnie włączyli się w ten projekt. Dziękuję Maciejowi Klusce i Andrzejowi Górzowi, na nich zawsze możemy liczyć, a później delektować się wspomnieniami fotograficznymi i filmami, tym razem także wersją on-line transmitowaną przez fb.

W imieniu Stowarzyszenia Zakorzenienie w kulturze i swoim własnym chciałam bardzo podziękować Wam wszystkim, takiej wspaniałej Publiczności, jaką ma Strzyżów, mogą nam tylko zazdrościć. Bez Was wydarzenie nie miałoby sensu, a Wasza życzliwość i gorące brawa to najlepsze podziękowanie, jakie można otrzymać. Kłaniam się Wam moi kochani bardzo nisko.

I na zakończenie najważniejsze dla mnie osobiście podziękowania.

Dla naszych wspaniałych Artystów, którzy nigdy mnie nie zawiedli, na których zawsze możemy liczyć, którzy mając talent dzielą się nim dla dobra kultury i nas wszystkich.

Dzisiaj specjalne podziękowania należą się Pawłowi Hartowi, to on kiedyś przyszedł z pomysłem wydarzenia opartego na piosenkach Dżemu. Wtedy zastanowiłam się, co tak naprawdę drzemie w Dżemie, że ludzie do niego wracają (ja też), a dzisiaj sami możecie sobie Państwo odpowiedzieć na to pytanie. Pawle dziękuję Ci za pomysł, za zaproszenie tylu wspaniałych artystów, za muzyczną koordynację całego wydarzenia, za ciężką pracę i wspaniały efekt.

Do zobaczenia wkrótce, mam nadzieję!

Urszula Rędziniak

Prezes Stowarzyszenia

Zakorzenieni w kulturze

fot. Andrzej Górz i Maciej Kluska – Film i fotografia Andrzejart.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *