W ostatnią niedzielę września, tuż po godz. 8 rano wsiedliśmy na dworcu PKP w Strzyżowie do słynnej „Strzały Południa”, by po chwili wesołych przekomarzań z konduktorem, wysiąść na Błoniach Zaborowskich. Tak zaczęła się kolejna wycieczka Stowarzyszenia Zakorzeni w kulturze i pasjonatów wędrówek „Turystycznym szlakiem Strzyżowa”. Nieduża, ale i niemała, bo 20-osobowa grupa ruszyła w stronę ponad 450-letniego dębu szypułkowego, by tam wspólnie posłuchać historii o Zaborowskiej Ziemi, jej Mieszkańcach i przyrodzie, którą jak zawsze profesjonalnie i ciekawie przedstawiła Majka Zamorska. Potem postanowiliśmy sprawdzić, jaki obwód ma to wspaniałe drzewo i wspólnymi siłami trzymając się za dłonie, i ze śmiechem odliczając od jednego do jedenastu, doszliśmy do wniosku, że niechybnie ma około 10 metrów 🙂
A potem wyruszyliśmy dalej, oczywiście musiało być pod górę, bo Majka po prostym nie lubi chodzić :), aż doszliśmy (niektórzy zasapani) do skrzyżowania leśnych dróg. Tam postój był zamierzony, bo zarówno miejsce jak i opowieść Majki sprzyjały wspólnemu zdjęciu.
A co, niech każdy ma pamiątkę!
Pstryknęłam 20 razy (oczywiście z przymrużeniem oka, aby uśmiech wykwitł u każdego).
Po chwili wędrowaliśmy dalej, aż Majka w zachwycie wpadła w „chwasty” oznajmiając nam z uroczystą miną, że przed nami rosną, a właściwie już przekwitły słynne mimozy, o których tak cudnie śpiewał Czesław Niemen we „Wspomnieniu”.
No cóż, trochę rozdziawiliśmy gęby… oczywiście ze zdziwienia!
Na szczęście nieopodal była łąka, a na niej piękne samotne drzewo, więc zarządzona przerwa na oddech i łyk wody doprowadziła nas z powrotem na właściwie tory, a droga była kręta i piękna…
Szliśmy, szliśmy i szliśmy, aż doszliśmy do kurhanu w Żarnowej. Tutaj kolejna opowieść, tym razem o bohaterach, którzy polegli broniąc swojej ziemi i zostali pochowani we wspólnej mogile. Ponad 12 kilometrów mieliśmy już w nogach i Majka postanowiła skrócić nam trochę mękę podróży, więc wyprowadziła nas na nową obwodnicę, a tam… drogi nie było końca, aż w końcu udało nam się naginając rzeczywistość zejść z niej, a właściwie wspiąć się na inną ścieżkę, by po chwili podziwiać piękną panoramę Strzyżowa. Dzięki temu skrótowi przeszliśmy około 14 kilometrów, aby w końcu zagościć w progach Małgorzaty i Marka Śliwińskich, i ich Agro Zagrodzie spokojnie odpocząć. A odpoczynek był zacny, obfity, pyszne proziaki wraz z domowym smalcem, kiełbaska, nektar do zgaszenia pragnienia i uśmiech w otoczeniu folklorystycznych bibelotów dopełniły całości.
Czego trzeba chcieć więcej?
W trakcie odpoczynku wkroczył Andrzej Gugała, który w ręku dzierżył kartki i długopisy, a naszych wędrowców dobrowolnie przymusił do udziału w konkursie na temat Strzyżowa. No cóż, nawet ja zbladłam słysząc treść pytań 🙂
Walka była zacięta i z wielu par, wyłoniła dwie dwuosobowe drużyny, liderzy, którzy stoczyli bój w dogrywce. Ku naszej radości ten pojedynek też nie został rozstrzygnięty. Zwycięzcami zostali sympatyczni mieszkańcy z Rzeszowa – Agnieszka i Marcin. Pola im nie odstąpili ani na krok nasi młodzi wędrowcy – Magdalena i Piotr, więc honor został uratowany. Nagrody od Stowarzyszenia i Właścicieli Agro Zagrody na pewno urozmaicą Zwycięzcom któreś popołudnie, a my mamy nadzieję, że na kolejnej wycieczce też będzie jakaś niespodziewana niespodzianka.
Do zobaczenia 20 października, o godz. 8.00 na dworcu PKP w Strzyżowie,. Tym razem jedziemy w przeciwnym kierunku.
Urszula Rędziniak
P.S. Tym razem zawodowych fotografów nie było, więc sama zmierzyłam się z tym wyzwaniem, po amatorsku i z amatorskim aparatem 🙂 Tam gdzie stoję samotnie wsparli mnie wędrowcy Maria, której galerię znajdziecie w najnowszym wydaniu miesięcznika „Waga i miecz” i Andrzej 🙂