W ostatnią sobotę października tradycyjnie już spotkaliśmy się obok strzyżowskiej fontanny i wyruszyliśmy na kolejną wędrówkę zorganizowaną przez Stowarzyszenie Zakorzenieni w Kulturze, tym razem w zupełnie inną stronę naszej pięknej okolicy, naszym celem była Góra Chełm wznosząca się 534 m n.p.m., znajdująca się w pobliżu Stępiny, to jedno z najbardziej interesujących miejsc Pogórza Strzyżowskiego. Porośnięta lasem, owiana wieloma legendami, od lat budzi ciekawość i porusza ludzką wyobraźnię. Na podstawie jej wyglądu przepowiadano nawet pogodę. Miejscowe przysłowie głosi: „Gdy od Chełma idą chmury, to dzień dżdżysty i ponury”, Tego nie mogliśmy sprawdzić, bo dzień naszej wędrówki spowiły bardzo gęste mgły, nasza widoczność była bardzo ograniczona, ale wrażenia i tak były niesamowite.
Drogę ze Strzyżowa do Szufnarowej, bo tam był początek naszej pieszej wędrówki, pokonaliśmy autokarem, po drodze zabraliśmy jeszcze kilku uczestników wyprawy. Gęsta mgła utrudniała nam wędrówkę, ale odważnie ruszyliśmy za naszą niezawodną i bardzo sympatyczną przewodniczką Majką. Zaraz na wstępie wysłuchaliśmy ciekawej historii związanej z tą miejscowością, a dotyczyła legendy o Dudniaczu. Dudniacz to skała. Legenda głosi, że jeśli wejdzie się na tę skałę zaczyna głucho dudnić jakby była pusta w środku. Na skale tej zbudowany był zameczek, w którym mieszkał legendarny założyciel wsi, przybyły z północy rycerz Szufnar… To była bardzo ciekawa opowieść, żałujcie, że nie mogliście jej wysłuchać.
Widoki mieliśmy bardzo ograniczone ze względu na gęstą mgłę, trochę też zboczyliśmy z trasy, ale zaraz z pomocą pośpieszyła nam Marysia i uruchomiła nawigację, dzięki temu i oczywiście dzięki mapkom Majki wróciliśmy na szlak, chyba to był czerwony, tak jak strój naszej miłej przewodniczki. Atrakcji na szlaku nam nie zabrakło, na pewno warto wspomnieć budowlę, która swoim wyglądem, przynajmniej mnie, kojarzyła się z małym warownym zameczkiem. Jak się okazało była to wieża widokowa, o czym dowiedziałam się dopiero następnego dnia.
I tak w miłej atmosferze spędzonej na podziwianiu jesiennej aury spowitej gęstą mgłą oraz bardzo ciekawych rozmowach, dotarliśmy do Góry, która była celem naszej wędrówki. Góra przywitała nas niesamowitym widokiem, mgła pomiędzy ogromnymi bukami nadawała miejscu niesamowitej grozy i tajemniczości, szkoda tylko, że zerwał się wiatr i trochę nas zmoczyło, nie wiadomo czy to był deszcz czy tylko skroplona mgła z tych ogromnych drzew. Na szczycie tej Góry znajduje się kapliczka, całkiem niedawno odnowiona z obrazem Matki Boskiej Leżajskiej. O czym poinformowała Nas Majka jak również Ula, która organizowała wystawę Skarby Strzyżowian i jest ekspertką od oleodruków. Dużo legend powstało o tym miejscu, ale ja wybrałam tą jedną o kościele, który stał kiedyś na górze. Według niektórych przekazów świątynię wybudowali benedyktyni. Kościół jednak runął, ostała się tylko lipa posadzona w sąsiedztwie. Na pamiątkę po kościele postawiono kapliczkę, którą to już odnowią podziwialiśmy. Lipa tam jest i jest niesamowita. Szkoda tylko, że nie mogliśmy podziwiać widoku na piękną panoramę Pogórza Dynowskiego i Doły Jasielsko-Sanockie, ale uwierzyliśmy na słowo naszej drogiej przewodniczki, że one takie są, ja na pewno tam wrócę, żeby to zobaczyć w bardziej sprzyjających warunkach atmosferycznych.
Spragnieni ciepłego napoju dotarliśmy do gospodarstwa agroturystycznego Państwa Danuty i Krzysztofa Wójcików w Stępinie. Czekał tam na nas gorący i aromatyczny bigos, a rozpalone ognisko dawało nam ciepło i osuszało ubrania. Były też nasze ulubione proziaki ze smalczykiem jak również coś słodkiego, kawka i herbatka, było miło i cieplutko. Nasz kolega Andrzej umilił nam czas spędzony na biesiadowaniu, krótkim testem sprawdzającym naszą wiedzę, wygrała drużyna składająca się z mamy i syna, Aneta i Karol, bardzo mocna drużyna. Wtajemniczeni wiedzą, co było nagrodą. Państwu Wójcikom dziękujemy za miłą i serdeczną gościnę.
To jeszcze nie koniec naszej wędrówki od Państwa Wójcików ruszyliśmy w stronę ostatniej atrakcji tego dnia, bunkry. To już drugie nasze spotkanie z bunkrami, jako pierwszy zwiedziliśmy, ten położony pod górą Żarnowską. Bunkier w Stępinie to obiekt z ogromnym podziemnym zapleczem. Tutaj 27 sierpnia 1941 r. Hitler przyjmował Benito Mussoliniego. Po wojnie okazało się, że jest to obiekt zaopatrzony we własną elektrownię i wodociągi dostarczające wodę z ujęć na Górze Chełm. Wodociągi te do dziś służą mieszkańcom wsi, zaś bunkier zwany dziś „futerałem Hitlera” jest udostępniony zwiedzającym. W skład obiektu wchodzą jeszcze schrony mieszczące elektrownię, kotłownię, filtry i wentylatory oraz zbiorniki z wodą pitną. Na okolicznych wzgórzach rozmieszczono schrony bojowe. Wycofujący się Niemcy zatopili część podziemną obiektu i do tej pory nikt nie poznał jeszcze wszystkich jej tajemnic. O tym wszystkim i o wielu innych ciekawych historiach opowiedział nam Pan Krzysztof, za co jesteśmy bardzo wdzięczni, dziękujemy. Panu Maciejowi dziękujemy za umożliwienie nam zwiedzenia tego historycznego miejsca. I tak końca dobiegła kolejna wędrówka „Turystycznym szlakiem Strzyżowa”.
Gdzie i kiedy udamy się następnym razem?
Informacji szukajcie na stronie Stowarzyszenia Zakorzenieni w kulturze i na plakatach, bo te spotkania są naprawdę wyjątkowe.
Mariola Gruszczyńska
fot. Andrzej Haligowski