Z miłości do chodzenia

Wędrujemy razem z Majką Zamorską już od kilku lat zwiedzając mniej lub bardziej znane miejsca Ziemi Strzyżowskiej. To wspaniałe uczucie, gdy rodowici mieszkańcy potrafią zachwycać się urodą swojej ziemi. Te spotkania sprawiają, że czerpiemy garściami wiedzę o historii, przyrodzie i zatrzymując się na chwilę delektujemy się pięknem krajobrazu. W tych wyprawach cenne jest wszystko, co napotkamy, ale najbardziej ludzie, którzy w nich uczestniczą. Każdy, kto choć raz był z nami na pewno potwierdzi, że najbardziej niezwykłą rzeczą tych wypraw jest ich niepowtarzalny klimat, który tworzą sami wędrowcy snując się po krętych ścieżkach czasu i przestrzeni. Każde spotkanie jest inne, inne miejsca, inne tematy i kalejdoskop zmieniającej się aury. Zmieniają się także ludzie, przybywają nowi, a starzy bywalcy czasami opuszczają spotkanie z przyczyn ważniejszych. Tak jak to w życiu bywa.

Jednak, gdy spojrzę wstecz, to widzę grupę zwartą, zaawansowaną w smakowaniu niedzielnych wypraw, mobilizującą innych i zachęcającą do wspólnych wędrówek. Serce samo rośnie, bo w dzisiejszych czasach, ciągły pośpiech i nerwowość dnia codziennego izoluje człowieka od człowieka.
A tutaj na przekór istniejącym stereotypom za każdym razem znajduje się grupa ludzi, którym się chce zatrzymać pęd współczesności i oddać się przyjemnej, aczkolwiek nie leniwej rozrywce w gronie innych osób.

Jednym ze stałych bywalców jest Maria Janusz – kobieta, która ukochała wędrówki i bywa z nami zawsze. Jej pogoda ducha i werwa są zaraźliwe. Marysia maszeruje z wprawą, z reguły na początku grupy, i razem z Majką narzuca rytm wycieczki. Na szczęście ma też drugą pasję, uwiecznia te podróże swoim aparatem, aby potem podzielić się wrażeniami z innymi. Dzięki temu, my możemy złapać oddech. Oczywiście piszę o tym z lekkim przymrużeniem oka, bo nasza Maria to człowiek dusza i zawsze służy pomocą, a co najważniejsze swoją pasją wędrowania zaraża innych i regularnie dzięki jej serdeczności do grupy dołączają nowi miłośnicy wielkiej włóczęgi.

Z miłości do chodzenia rodzą się nowe znajomości, poznają się ludzie, otaczają życzliwością i uśmiechem. Te kilka godzin spędzone na łonie natury to czas, który pozwala oderwać się od szarej rzeczywistości i oczyścić głowę z nurtujących, na co dzień problemów. To także okazja do odkrycia ścieżek, które wbrew pozorom wcale nie są znane, ani popularne. Sama często zasapana dochodzę do końca wędrówki ostatkiem sił, ale za to, z jakim zapałem siadam na końcowej stacji, zmotywowana, pełna energii i pomysłów na kolejne dni. Drugą stałą bywalczynią, i do tego najstarszym wędrowcem, jest Janina Łukaszek. Kobieta, która swoją wytrwałością dodaje otuchy innym. Janeczka zawsze ma chęć na wędrowanie, na spotkanie z drugim człowiekiem, a do tego, lubi mieć też coś w swoim plecaczku, by móc poczęstować innych wędrowców. Takie małe, co nieco na ząb, to naprawdę rozkosz podczas długiej wędrówki. Imiona, nazwiska, mogłabym wymieniać i wymieniać, a jest ich naprawdę dość liczna grupa.

Cieszę się, że pomysł, który narodził się w 2017 roku znalazł swoje miejsce w naszej działalności i zakorzenił się na stałe. A co najważniejsze, za każdym razem różnorodność grupy jest ożywiana dodatkowo nowymi osobami, które dołączają do naszych wypraw. To radość i miód na moje serce, bo nie ma nic cenniejszego niż drugi człowiek i jego uśmiech. Kolejne wędrówki przed nami, wiele miejsc jeszcze czeka na nas, a my czekamy na kolejnych miłośników wielkiej włóczęgi. Wiemy, że gdy raz się spróbuje, to wędrówka „Turystycznym szlakiem Strzyżowa” może stać się nałogiem pozytywnej aury połączenia ludzi, czasu i miejsca, w otoczeniu przepięknej przyrody. Do zobaczenia wkrótce!

Urszula Rędziniak

Zdjęcia z wycieczek: Maria Janusz

2 Responses

  • Uleńko aż się zarumieniłam czytając tyle na swój temat, tylko ty zasługujesz na wszystkie zaszczyty. Tylko twoja osoba nas napędza do działania!!!! Pozdrawiam 😘

    • Marysiu to bardzo miłe co mówisz 🙂 ale gdyby nie ludzie, np. tacy jak Ty, to nie byłoby dla kogo się starać. To właśnie siła i potęga tkwi w ludziach, nas samych, to co dajemy i czym się dzielimy wraca. Obyśmy tej pozytywnej energii płynącej od drugiego człowieka nigdy nie zgubili. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *