Zimowe opowieści wcale nie muszą być oprószone śniegiem, ani skute lodem. W zasadzie, ta nasza pora roku bywa piękna, pomimo chłodu i braku słońca. Święta Bożego Narodzenia, a potem wejście w Nowy Rok niesie ze sobą wiele dobrych życzeń, planów i marzeń, które zawsze mogą się spełnić. I ten rodzinny klimat, spotkania oraz serdeczność, podsunęły mi myśl, że to jest dobra pora, by napisać kilka słów o osobach, które zauroczyły mnie swoim poczuciem humoru, talentem i bezinteresownością.
Jolanta i Ernest Pieczkowie, to małżeństwo, które od pierwszych dni działalności Stowarzyszenia „Zakorzenieni w kulturze” towarzyszy nam w różnego rodzaju imprezach, dzieląc się swoim talentem wokalnym. I nie można tutaj pominąć faktu, że oboje zapracowani, dzielą swój cenny czas pomiędzy działalność społeczną, śpiewanie w Strzyżowskim Chórze Kameralnym i rodzinę. Nigdy, gdy zwróciliśmy się do nich z zaproszeniem do współpracy, nam nie odmówili. Muszę przyznać, że to bezcenny dar, umiejętność dzielenia się z innymi.
A czym dzielą się Jola i Ernest Pieczkowie?
Oczywiście tym, co mają najpiękniejsze, urodą, głosem i sercem. A do tego dodają kreatywność, inwencję twórczą i swój wolny czas.
Fajnie mieć ich uśmiechnięte twarze przy boku. Każdy, kto bywa na naszych spotkaniach, nie raz, i nie dwa, miał okazję osobiście przekonać się o ich talentach. Słyną także z żartobliwego poczucia humoru, które bywa podsycone satyrą i ironią. A najważniejsze, że sami potrafią żartować na swój temat, zachowując dystans do szarej codzienności.
Tak, jak już nadmieniłam zima nieodłącznie łączy się dla mnie z rodziną, a Jola i Ernest to rodzina w każdym calu, w której królują dorastające córki – Gabrysia i Emilka. I jak to w rodzinie bywa, dziewczyny z mlekiem matki wyssały miłość do śpiewu. Możemy ich posłuchać na deskach strzyżowskiego Domu Kultury „Sokół”, gdzie kształcą się występują razem ze Studiem Piosenki pod kierunkiem Barbary Szlachty.
Jolanta i Ernest Pieczkowie zarazili dziewczyny swoją pasją do śpiewu i działalności społecznej, dlatego my również mieliśmy przyjemność gościć dziewczyny na wydarzeniach organizowanych przez Stowarzyszenie. Dzielą się swoim talentem, a dar rozdawany zawsze się rozmnaża.
Cieszę, że taka sympatyczna i pełna kreatywności rodzinka na stałe wpisała się w naszą aktywność. To kolejne perły Ziemi Strzyżowskiej, które z otwartym sercem i głową pełną pomysłów czynnie uczestniczą w życiu naszej społeczności. Jeżeli chcecie ich zobaczyć, to serdecznie zapraszam już w najbliższy czwartek do Piwnic Midasa, będą całą Rodzinką.
Ja ze swej stron dziękuję im za tę niepowtarzalną aurę, jaką wokół siebie rozsiewają, i za to, że chcą brać udział w naszych wydarzeniach.
Urszula Rędziniak
fot. archiwum J. Pieczek