Czwarta wycieczka śladami przodków zorganizowana przez Stowarzyszenie Zakorzenieni w kulturze odbyła się w ostatnią niedzielę sierpnia br. Po sobotniej ekspresyjnej burzy poranek rozpromienił się ożywczo i uroczo. To był dobry dzień, aby zacząć kolejną wyprawę w ramach projektu pn. Pod Karpatami – na pograniczu kultur! I tym razem grupa miłośników wędrówek wyruszyła żwawo wstęgą szos, miedzą pól złoconych, krętą ścieżką pośród wzniesień strzyżowskich, podziwiając piękno rodzimego krajobrazu. Tradycyjnie już podczas wędrówki obowiązkowe były postoje nie tylko przyrodnicze. Nasza niezastąpiona skarbnica wiedzy, Majka Zamorska opowiedziała tego dnia wiele ciekawostek historycznych i jak zawsze zaciekawiła niejednego słuchacza. A słuchać należało uważnie, gdyż na końcu wycieczki czekały nas różnorakie atrakcje, w tym tradycyjny już konkurs z nagrodami. Tym razem mogłoby się wydawać, że pod prąd Wisłoka do Wysokiej Strzyżowskiej będziemy szli niecałą godzinę. Przecież to blisko… Na mapie faktycznie droga wydaje się bardzo krótka, ale gdy wędrujesz z Majką, to trzeba widzieć, że w każde miejsce można dojść na kilka sposobów i do tego na pewno nie wprost. To jest właśnie urok naszych wycieczek. Niby wszystko wydaje się oczywiste, ale dopiero faktyczna wędrówka odkrywa przed nami swoje tajniki urody. Tak było i tym razem, gdy wzrok pochłaniał faunę i florę Pogórza Strzyżowskiego, a my chłonęliśmy wraz z nimi słoneczne promienie witaminy D. Przyda się taka mocna dawka przed nadchodzącą jesienią. Co jak co, ale pogodę ducha w odpowiedniej dawce mamy zapewnioną na długie jesienne wieczory.
Ze Strzyżowa przez rzekę Wisłok, Gbiska, Wysoką Strzyżowską i Markuszową zawędrowaliśmy wprost (ale jakby naokoło) w objęcia Black Bird’a, czarującej oazy spokoju Państwa Aleksandry i Pawła Korabiowskich. Ten malowniczy zakątek przywitał nas tablicą z napisem „Róbmy swoje”. I wtedy już gruntownie wiedzieliśmy, że to popołudnie będzie kolejnym udanym odpoczynkiem. Bo kiedy na swojej drodze spotykasz prawdę, to trudno się z nią nie zgodzić.
Trzy godziny wędrówki wijącymi się drogami zakończyliśmy czystym relaksem. To znaczy, dopiero wtedy jak sobie przygotowaliśmy jadło i ogień, bo cóż może być bardziej oczywistego niż ognisko, w samo południe i do tego w pełnym słońcu… Na szczęście oaza spokoju Państwa Korabiowskich jest w starym, zacienionym, różnorodnym drzewostanie, tuż przy Wisłoku, więc niczego nam nie zbywało, ani nie brakowało. To popołudnie snuło się leniwie, ale z radością uśmiechu i chyba nikomu się nie spieszyło, bo nonszalancko wydłużyliśmy powrót na maksa.
Siedziałam sobie zmęczona i szczęśliwa na drewnianej ławce spoglądając raz po raz, to na krajobraz, to na wędrowców odpoczywających w cieniu. Ta wewnętrza radość wynikała wprost z bycia na łonie natury i do tego w gronie przesympatycznych ludzi. Taka podwójna dawka dobrej energii. Nie trzeba wtedy nic mówić, wystarczy chłonąć dobro i mieć nadzieję na kolejne takie spotkanie.
Dziękuję jeszcze raz wszystkim Uczestnikom (starym bywalcom i nowym wędrowcom) za cudownie spędzony czas. Jak zawsze składam niski ukłon Majce Zamorskiej, za kolejną wędrówkę i opowieści. Bez niej i jej wiedzy oraz pasji nie byłoby tak ekspresyjnie i rzeczowo zarazem. Wielkie podziękowania dla Aleksandry i Pawła Korabiowskich, którzy przygarnęli tym razem wędrowców z Turystycznego Szlaku Strzyżowa w swoim uroczym siedlisku Black Bird. Niech się Wam darzy miodem i słońcem każdego dnia. Andrzejowi Haligowskiemu dziękuję serdecznie za zdjęcia, a swoim nogom, że dały radę mnie donieść do celu.
Projekt turystyczny Stowarzyszenia Zakorzenieni w kulturze pod wspólną nazwą „Pod Karpatami – na pograniczu kultur!” jest współfinansowany przez Karpacką inicjatywę lokalną współfinansowaną ze środków Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021–2030” za pośrednictwem Stowarzyszenia „Pro Carpathia”.
Do zobaczenia na szlaku!
Urszula Rędziniak