Projekt turystyczny Stowarzyszenia Zakorzenieni w kulturze pod wspólną nazwą „Pod Karpatami – na pograniczu kultur!” jest wspófinansowany przez Karpacką inicjatywę lokalną współfinansowaną ze środków Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021–2030” za pośrednictwem Stowarzyszenia „Pro Carpathia”.
Druga wycieczka odbyła się w dniu 2 lipca br. Tym razem wyruszyliśmy autobusem przepełnieni uśmiechem i radością z porannych promieni słońca. Liczna grupa wędrowców serdecznie przyjęła nowych uczestników wycieczki, zaplanowana w szczegółach wycieczka przez naszego przewodnika – Majkę Zamorską – zapowiadała się pysznie. Pierwsze kroki zawiodły nas do zabytkowa kościoła św. Marii Magdaleny w Dukli, gdzie podziwialiśmy wystrój wnętrza w stylu saskiego rokoka nawiązujący do wnętrz pałacowych autorstwa Antoniego Stroińskiego. Każdy z nas dotknął też na szczęście posąg nagrobka Marii Amalii z Bruhlów Mniszchowej autorstwa Jana Obrockiego ze Lwowa.
Gremialnie wybraliśmy się do muzeum, w którym ma swoją siedzibę w pałacu Mniszchów wzniesionym w połowie XVII w. przez Fr.Bernarda Mniszcha starostę sanockiego i brata słynnej carycy Maryny. Według historii zaprezenowanej przez naszą Majkę „Kiedy „familia” Czartoryskich wprowadziła na tron Stanisława Augusta, Jerzy August Mniszech, ich przeciwnik i stronnik Konfederatów barskich przeniósł się wraz z żoną Amalią z Bruhlów z W-wy do Dukli. Przebudował spalony pałac, dobudował dwie oficyny i stworzył tu rezydencję, która przyćmiła nawet Puławy Czartoryskich. Przy pałacu działał teatr dworski oraz kapela. W swoich dobrach 5 lat przed powołaniem Komisji Edukacji Narodowej wprowadził obowiązek nauczania wszystkich dzieci mieszczańskich bez względu na wyznanie. Ostatni właściciel pałacu Adam Męciński przebudował go w 1875 r., ale w okresie międzywojennym pałac był niezamieszkały i popadał w ruinę. Od 1963 r. pałac odrestaurowano po zniszczeniach wojennych i przeznaczono na muzeum. Wokół pałacu ekspozycja ciężkiego sprzętu wojskowego z czasów II wojny światowej”.
Następnie nasza podróż ruszyła na przyrodniczy szlak przy Iwli, gdzie mieliśmy możliwość przejścia trasą ścieżki przyrodniczo-dydaktycznej „W cieniu Beskidnika” do wodospadu „Przy młynie”. Kolejny postój czekał nas w Olchowcu . Zwiedzanie cerkwi św. Mikołaja z XX w. niestety przypadło na oberwanie chmury i trochę zburzyło naszą radość, ale tylko na chwilę. Co prawda inne cerkwie w tej okolicy są starsze i architektonicznie ciekawsze, ale ta ma fascynującą historię mocno nawiązującą do historii życia tej mniejszości etnicznej w Polsce. Wg tradycji, pierwsza tutejsza cerkiew została zakupiona na terenie dawnych Węgier i przeniesiona do Olchowca przed 1792 r. Była bardzo mała, więc gdy początkiem XX w. pomyślano o budowie większej, starej nie rozebrano tylko umieszczono wewnątrz nowej. Dopiero po zakończeniu wznoszenia nowej, starą wewnątrz rozebrano. Pod koniec II wojny św. cerkiew uległa pewnemu zniszczeniu, a do jej odbudowania przystąpili Łemkowie, którym udało się uniknąć wysiedleń.
W strugach deszczu pojechaliśmy do Zyndranowej, gdzie czekało nas „krótkie” zwiedzanie Muzeum kultury łemkowskiej. W 1968 r. Fedor Gocz, znany działacz łemkowski założył w zabytkowym obejściu dawnego pisarza gminnego muzeum, które z czasem rozrosło się do małego skansenu (trak ręczny, stara kuźnia i chata żydowska). Zgromadzono w nim ubrania, stroje odświętne, sprzęt domowy i gospodarczy używany przez Łemków. Co roku, pod koniec czerwca obchodzone jest w Zyndranowej tradycyjne łemkowskie święto „Od Rusal do Jana”, największa tego typu impreza po Łemkowskiej Watrze z Zdyni. To miejsce urzekło nas wszystkich i z krótkiej wycieczki do skansenu zrobił się długi postój przepełniony opowieściami miejscowej kustoszki, która urzekła wszystkich swoją wiedzą, empatią i umiejętnością snucia opowieści. Było tak magicznie, że nie patrząc na upływający czas, snuliśmy się od zagrody do zagrody słuchając barwnych opowieści z życia Łemków.
Ze względu na obfite opady deszczu przejście ścieżką dydaktyczną „Przełom Jasiołki” odłożyliśmy na kolejną wyprawę, a sami udaliśmy się do Jaślisk. Tam czekało nas pyszne regionalne jadło, konkurs tematyczny z nagrodami i historia miasteczka, która została nam w szczegółach zaprezentowana przez Majkę. Historia miasteczka i jego lokalizacja na pewno zachęci niejednego turystę do sięgnięcia głębiej w jego tradycje i pamięć przodków. Ja ze swej strony zaznaczę tylko za naszą Majką, że „Warto przytoczyć zabawną anegdotę o pochodzeniu nazwy Jaśliska. Zasadźca przyjechał tu po raz pierwszy zimą i poślizgnął się, zsiadając z konia. Na ostrzeżenie towarzyszących mu ludzi, że jest ślisko, przytaknął z niemiecka: Ja, ślisko! Biskupi dbali o miasto a dzięki korzystnemu położeniu przy jednym z głównych traktów na Węgry. Na początku XVI w. król Aleksander Jagiellończyk potwierdził prawa miejskie, zezwolił na dwa jarmarki rocznie i cotygodniowe targi oraz ustanowił w Jaśliskach komorę celną, z której dochody miały być przeznaczone na naprawę traktu węgierskiego. W 1559 r. miasto otrzymało prawo składu winnego, zmuszające kupców do wystawiania w Jaśliskach towaru na sprzedaż. Do doprowadziło w przyszłości do zatargów z innymi miastami (Dukla, Rymanów) a samych kupców do omijania Jaślisk. Pod domami bogatych mieszczan istniały piwnice, z których jedną w ostatnim czasie odrestaurowano (piwnica pod zabytkowym budynkiem Dworu Biskupiego przebudowanego na szkołę).”
W godzinach wieczornych nastąpił powrót do domu z krótkim postojem w Rymanowie Zdroju dla zaczerpnięcia darmowych wód mineralnych i pysznych regionalnych lodów.
To była wyprawa na medal, do tego przepełniona śpiewem, empatią i uśmiechem uczestników, wypełniona historią i krajobrazem, który nigdy się nie znudzi.
Ja ze swej strony dziękuję przede wszystkim naszej niezastąpionej erudytce Majce Zamorskiej, dzięki której nie tylko zobaczyliśmy, ale także usłyszeliśmy kawał polskiej historii i kronikarskie ciekawostki. Serdeczne podziękowania należą się też Wojciechowi Barlikowi, który cały dzień woził nas po szlaku z cierpliwością i dyskretnie wyrozumiałym uśmiechem. Dziękuję serdecznie wszystkim Uczestnikom za koleją, niebanalną wyprawę, za dobrą energię i pozytywne nastawienie do życia.
Przed nami kolejne wyprawy na które zapraszam w imieniu Stowarzyszenia Zakorzenieni w kulturze bardzo serdecznie.
Do zobaczenia na szlaku!
Urszula Rędziniak
Prezes Stowarzyszenia
Zakorzenieni w kulturze