Śladami osadnictwa wołoskiego w Bieszczadach

Niedzielny poranek nie napawał optymizmem, szare chmury sunęły nisko, a zapowiedzi pogodynki były deszczowo-ponure. Jednak my nie oddaliśmy tej aurze i rankiem wyruszyliśmy na ostatnią wycieczkę z cyklu „Pod Karpatami – na pograniczu kultur!” I to była dobra decyzja, bo już w autobusie uśmiechnięte twarze potwierdziły, że najważniejsza jest pogoda ducha. Majka Zamorska już od samego początku, czyli w trakcie całego przejazdu autobusem snuła opowieści i ciekawostki historyczne z regionu, przygotowując nas do ostatniego zwiedzania śladami osadnictwa wołoskiego, tym razem w Bieszczadach. Tym razem nietypowo dla nas postanowiliśmy rozpocząć wędrówkę od postoju przy Słodkim Domku w Lesku. I to był strzał w dziesiątkę, ponieważ miasteczko przywitało nas burzą. Do domku wysiadaliśmy w strugach deszczu, a po pysznej kawie i słodkościach ruszyliśmy dalej. Cudownie podniósł się nam cukier, uśmiech nie schodził z twarzy, a niebo wstrzymało swoje płaczliwe oblicze. I to był dobry omen, który towarzyszył nam już do końca wyprawy.

Pierwsze kroki skierowaliśmy do Kamienia Leskiego, a zaraz potem udaliśmy się do Uherców Mineralnych, gdzie  czekało na nas wiele atrakcji, a wśród nich drezyny, zwariowany domek do góry nogami i szkoła i Bieszczadzka Szkoła Rzemiosła. Było radośnie, czasami śmiesznie, a do tego historycznie. Kto by przypuszczał, że takie perełki ukryto w małych Uhercach. I już od razu wysnuł się pomysł na kolejne wyprawy, zakręcone i barwne, przetykane historią i radością odkrywania.

Potem zwiedziliśmy sobie Park Miniatur w Myczkowcach podziwiając perełki architektoniczne z całego regionu, także te zabytkowe cerkwie, które znamy z naszych rodzinnych stron. To była bardzo ciekawa lekcja historii, a wiedza Majki niezastąpiona. A na deser spacer w ogrodzie biblijnym i mini zoo ze zwierzętami zapora w Myczkowcach.

Słońce co prawda nas nie rozpieszczało, ale dobry nastrój i ciepło pozwoliły nam na długi spacer po solińskiej zaporze i drobne upominkowe zakupy. Solina opustoszała, brakowało letnich żagli i wakacyjnych atrakcji, ale jej piękno zachwyca o każdej porze roku. Można tam stać, patrzeć, podziwiać i chłonąć uroki bieszczadzkiej przyrody bez końca.

Udaliśmy się do Sanktuarium Matki Bożej  Pięknej Miłości w Polańczyku, gdzie po krótkiej modlitwie podziwialiśmy piękno ikony Matki Bożej Łopieńskiej. Parafia rzymskokatolicka w Polańczyku powstała w 1948 r. Na świątynię przejęła nieużywaną i niszczejącą wówczas cerkiew  greckokatolicką z 1907 roku.  Cudowny obraz znajduje się w głównym ołtarzu, a jego kopia wisi w przywróconej do życia świątyni w Łopience, wpisanej do rejestru zabytków jako „relikt dawnej wsi”. Odwiedziliśmy oczywiście też dobre źródełko, które znajduje się poniżej sanktuarium. Idziemy i oczywiście pijemy wodę. Jest zimna i pyszna. Miejsce też zresztą jest magiczne – zapewne wiosną  ciszę i spokój zakłóca tylko śpiew ptaków…

Popołudnie zrobiło się mgliste, a niskie chmury zawisły na szczytach, więc zrezygnowaliśmy ze wspinaczki na taras widokowy i udaliśmy się na pyszne jedzonko. Kto chciał to mógł zakosztować łemkowsko-bojkowskiej kuchni w Oberży Zakapior, albo zjeść dobre domowe jadło w pobliskich knajpach. Po całym dniu na świeżym powietrzu każda potrawa smakowała wybornie, i niebo miało nas w swojej opiece, oszczędzając wędrowców przed deszczem, aż do powrotu. Oczywiście nie mogło zabraknąć  historyczno-przyrodniczy z nagrodami, który z lekkim przymrużeniem oka zakończył ten historyczno-przyrodniczy cykl wypraw pn. „Pod Karpatami – na pograniczu kultur”.

I tak, w  dniu 24 września 2023 r.  odbyliśmy ostatnią z wędrówek przygotowaną dla Mieszkańców Ziemi Strzyżowskiej przez Stowarzyszenie Zakorzenieni w kulturze w ramach projektu turystycznego pod wspólną nazwą  „Pod Karpatami – na pograniczu kultur!”. Projekt ten był współfinansowany  przez Karpacką inicjatywę lokalną współfinansowaną  ze środków Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021–2030” za pośrednictwem Stowarzyszenia „Pro Carpathia”.

 

Do zobaczenia na szlaku!

 

Urszula Rędziniak

Prezes Stowarzyszenia

Zakorzenieni w kulturze

Zdjęcia: Andrzej Haligowski

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *