Święto ulicy już za nami!

Pomysł, który narodził się w zimie, został zrealizowany w dniu 16 czerwca 2019 r. w atmosferze uśmiechu i zabawy na ulicy Przecławczyka 5 w Strzyżowie, niosąc za sobą krótki rys historyczno-społeczny czasów Polski międzywojennej. Cieszy fakt, że wydarzenie patronatem objął Burmistrz Strzyżowa Waldemar Góra i o godzinie 16.00 uroczyście rozwiązał zieloną wstęgę, która symbolicznie rozwiązała tego dnia wszystkie niepotrzebne smutki i problemy. To było skuteczne zaklęcie, bo potem już wszystko było okraszone uśmiechem, głośnym dziecięcym śmiechem i wspólną zabawą. Różnorodność rękodzieła i rzemieślniczego kunsztu zapewniła powrót do przeszłości, a szpaler rodzimej i artystycznej ulicy, przepełnionej kreatywnością naszych Mieszkańców zagwarantował nie lada atrakcje tego dnia. Sympatyczni cyrkowcy dopełnili krajobrazu, a muzyka i śpiew rozkołysały w tańcu niejedną parę.
Z małej uliczki, z Wyszynku u Bożka unosił się zapach swojskiego jadła, a w kuźni leciały iskry, gdy zapaleńcy sztuki kowalskiej ćwiczyli techniki kucia!

W oddali, (czyli w drugim końcu ulicy) młodzież zabawiała dzieci, a wata cukrowa i balony z helem dopełniały słodkiego smaku dnia w oprawie dyskretnej muzyki ze starej katarynki. Gliniane garnki zrobione własnoręcznie przyniosły niekłamaną radość nie tylko dzieciom, a nagrody w konkursie na najpiękniejszy garnek, dodatkowo zapewniły radość nowo odkrytym twórcom tego rzemiosła. Konkursy z nagrodami dla ubarwiły wydarzenie, a dzieci biegające po ulicy z drewnianymi zabawkami były tak rozkoszne, że uśmiech sam rysował się na twarzy każdego, kto na nie spojrzał. Gdzieniegdzie rozstawiono sztalugi ze starymi fotografiami z czasów Strzyżowa międzywojennego, a ręcznie robione kwiaty i girlandy ozdobiły nie tylko specjalnie przygotowaną na tę okoliczność bramę. Na zielonym skweru zagościli strażacy z OSP w Strzyżowie, którzy poprzedniego dnia postawili dla nas bramę, a w dniu Święta ulicy zabawiali dzieci rzemiosłem pożarniczym. Zaraz za nimi rozłożyła się w cieniu firma Toarma Arsenał ze swoim sprzętem. Nieco dalej zaczął się kącik rzemiosła artystycznego, a tam mogliśmy zobaczyć jak można wyrzeźbić ręcznie drewniane zabawki, albo je nabyć dla pociech, które później cały czas jeździły po chodniku, a to z motylem, a to z ptakiem, a to z inną zabawką na kiju. Następnie rozpostarty był warsztat garncarski, na stole stały gliniane wyroby, śpiewające ptaszki, zwierzątka i naczynia, a mistrz na warsztatach uczył dzieci i dorosłych tajnej sztuki rzeźbienia w glinie. Radochy było, co niemiara, a na koniec nawet nagrody dla odważnych twórców. Nieopodal warsztat rozłożyła Kuźnia skarbów. Iskry leciały, gdy dzieciaki z zapałem uczyły się kowalskiej sztuki. Oj była kolejka do kowadła, oj była!

Za nimi rozpostarły się rzeźby w drewnie, pierniki i robótki ręczne.

Po drugiej stronie ulicy ciągnął się pasaż w klimacie lat Polski międzywojennej. Zaraz za kwiecistą bramą stał sam Bożek, właściciel wyszynku i witał gości uśmiechem. W lokalu nakryto kraciastymi obrusami, a polne kwiaty dodawały uroku całości. Tego dnia w karcie przewidziano specjalne staropolskie potrawy, a goście mogli się rozkoszować ich smakiem dopóki nie wyszły,  a obsługa, dziewczyny były po prostu palce lizać!

Tuż obok, przy czerwonym murze powstała zagroda Państwa Śliwińskich, którzy zaskoczyli pomysłem i wystrojem niejednego znawcę historii. Można było przyjrzeć się zarówno sprzętom domowym ze starej chałupy, jak i narzędziom, zmielić parę ziaren na mąkę i uprząść odrobinę nici. Gospodarze, jak na staropolski obyczaj przystało, godnie przyodziani z radością witali każdego gościa, który zatrzymał się w ich gospodarstwie. Tuż za rogiem przy maleńkim stoliku zasiadła wróżka Noel. Jej wzrok od razu przeszywał duszę, a opowieści dziwnej treści wzbudzały entuzjazm i uśmiech przechodniów. Kolejnymi bywalcami ulicy tego dnia byli trzej Żydzi, którzy częstowali dzieciaki pysznymi cukierkami, a dorosłych kropelką dla ochłody. Czasami słychać było kłótnie i przepychanki, jak to dawniej bywało szczególnie, gdy przyjezdny „cwaniak” z czapką z daszkiem przy upojnej beczce (nasz sympatyczny kolega Józef Stypa) kantował w trzy karty. Oj działo się tam, oj działo, tym bardziej, że do grona dołączyły dwie Cyganki, którym trudno było dorównać w dowcipnej mowie. Salwy śmiechu wybuchały, co chwilę, a na pod wieczór towarzystwo roztańczyło niejednego mieszkańca.

Swój do swego ciągnie, więc tuż obok zaparkował ze swoją rodzimą winnica sam mieszkaniec ulicy Przecławczyka Antoni Paweł Gwiżdż, początkujący winiarz który od 5 lat rozwija swą pasję enoturystyczną pracując w Winnicy znad stawu, absolwent Akademii Winiarstwa w Jaśle. Tuż za nim stanął pokoik z obrazami i książkami – to mieszkanka ul. Przecławczyka, Zdzisława Górska, uznana poetka polska, członek ZLP, Strzyżowianka rodowita proponowała zapoznanie się z tomikami jej poezji i pięknymi obrazami, a potem snuła opowieści o tej ulicy, o jej klimacie, wyglądzie i ludziach, także samym zacnym Janie Przecławczyku.

Podczas Święta ulicy nie zabrakło też dwóch przystojnych gazeciarzy, którzy roznosili archiwalne wiadomości. Dziękujemy Jakubowi Haligowskiemu i Mikołajowi Śliwińskiemu, że sprawili się nadzwyczaj profesjonalnie i rozprowadzili cały zapas prasy migiem 🙂

Ulica długa i szeroka, więc znalazło się miejsce dla Modnej Szafy i cudnych sukien Agaty Szlachty. Tuż za nią młody Kornel Zimny,8-latek zapragnął pokazać się od strony swej wielkiej pasji: kuchni, i stworzył samodzielnie pyszną naturalną lemoniadę. Esteta kulinarny miał tego dnia wielkie powodzenie. Na ulicy zaparkował też wóz drabiniasty wypełniony po brzegi pięknymi kwiatami. To nasza rodowita kwiaciarka, Mariola Zimna zaczarowała kawałek ulicy w pachnący skwerek przepełniony bogactwem kolorów i zapachu.

Nieopodal stanął wykwinty pokoik, w którym rezydowali Państwo Magdalena i Tomasz Ciomborowie, idealnie wpisując się w klimat wydarzenia ze swoją Fabryką Ślubów.

Kataryniarz, przywieziony prosto z sanockiego muzeum wykazał się nadspodziewanym zapałem i ruchliwością, co było istotnym zaprzeczeniem muzealnych eksponatów, ale za to przyniósł wiele radości nie tylko dzieciom.

Na jednym stole rezydował razem z naszą Czarnorzecko-Strzyżowską Lokalną Grupą Działania, a tuż za nimi zaparkował wóz cukrowej waty z GS, który słodził aż do końca dnia.

I to by było prawie wszystko, prawie, bo na zamknięciu drogi zaparkowała historyczna ławka ze strzyżowskiego gimnazjum lat dwudziestych XX wieku, razem ze starą tablicą i młodymi uczniami Liceum Ogólnokształcącego. Młodzież zabawiała dzieci i uczyła ich starych gier i zabaw na świeżym powietrzu. A tuż pod ścianą Urzędu Miasta stanęły dwa namioty. Jeden zajęła młodzież ze Szkoły Podstawowej nr 2, i prowadziła zacięte gry planszowe z każdym, kto chciał się z nimi zmierzyć. Obok w granatowym namiocie zaparkowali Policjanci z grupy rekonstrukcyjnej ubrani w mundury z czasów oraz rowery wyposażone w karabiny, a wraz z nimi rezydowali Pani Edyta Jacek-Bieryło i Pan Piotr Niemiec, którzy prowadzili Punktowi Konsultacyjno-Informacyjny ds. Uzależnień oraz mieli opowieść o czasach prohibicji. Na parkingu pod urzędem stały stare samochody z Automobil Klubu Rzeszowskiego oraz zabytkowy motocykl Wojciecha Fiołka.

Cudne było to, że przyjęliście nasze zaproszenie, że przyszliście na spotkanie i do tego tak wiele osób dołożyło starań by z finezją i gracją zaakcentować ten czas przeszły. Zaskoczyły nas bardzo pozytywnie Wasze kreacje, pomysły i wizerunek, a ponadto całe grupy i rodziny przebrane to był miód na nasze serca. Mamy nadzieję, że może kiedyś znowu dacie się porwać i zabawić znów tak niekonwencjonalnie 🙂 Tym bardziej z przyjemnością rozdawaliśmy nagrody za najpiękniejsze stroje, chociaż wszyscy, którzy zaryzykowali stali się już po przekroczeniu bramy wielkimi zwycięzcami. Wielkie brawa i gratulacje dla Was kochani 🙂

A w uliczce przy Starostwie rozgościli się wspaniali rękodzielnicy, potęga miasta, wśród nich:

  • Michał Wilusz, pasjonat zdrowia i zdrowej a smacznej żywności, właściciel „Strzyżowskiej Zielarni”, pisuje do WiM, bywa prelegentem SUTW,
  • Iwona Pilch miłośniczka indywidualizacji w ozdobach- biżuteria ręcznie robiona ze sznurka lnianego i półfabrykatów, mówi o sobie, że z zawodu jest „wielką specjalistką”, mieszka w Tułkowicach
  • Iwona Bosek, pedagog, który kocha się w szmacianych lalkach i ozdobach, a szyje od 4 roku życia, wg swych słów: wszystkiego nauczyła ją mama. Trzykrotnie otrzymała certyfikat Wykonano w Strzyżowie,
  • Bogdan Gwiżdż, szef organizacji pszczelarskiej na naszym terenie, z pszczołami za pan brat od urodzenia, mieszka na Gbiskach
  • Mistrz Edward Gadzina, autor 3 rzeźb na Daszyńskiego, uczestnik ponad 200 wystaw, rzeźbi od 2000 roku, a muzykuje i maluje od IV kl szkoły podstawowej, Strzyżowianin samouk,
  • Pan Pietrasz z Brzeżanki, zamieścił wiele ciekawych i inspirujących drewnianych rzeźb, przyjechał specjalnie by podzielić się swoją pasją w tym dniu,
  • Inspiracje by Magdalena Wójcik mieszkanka Wiśniowej, z zawodu socjolog, jej pasja to słodkie, piernikowe dekoracje, a czasami słodkie podziękowania, słodycze okolicznościowe,
  • ViolaArt rękodzieło to firma Wioletty Haligowskiej- biżuteria, świece sojowe, karafki okolicznościowe, zdobione indywidualnie kubeczki i aniołki z zimnej porcelany,
  • Elżbieta Stanisławczyk z Niebylca zaproponowała prace na desce oraz portrety gości Święta ulicy malowane „na żywo”,
  • Natuszki- firma Natalii Frankiewicz-Pilch, wyzwolonej w listopadzie 2018 roku z oków korporacji finansowej, tworzy rekwizyty do sesji fotograficznych i rękodzieło z kwiatów sztucznych, na co dzień mieszka w Rzeszowie,
  • Anna Grabiec wpadła w rękodzielnicze hobby przed 5 laty- szyje, robi zabawki, dekoracje i przedmioty użytkowe. O sobie mówi: „Robię wszystko, tylko zębów nie rwę”, a na Święcie ulicy zaprezentowała przede wszystkim różnorodne zabawki i torby,
  • Monika Korab pasjonatka decoupage’u, zdobi wszystko od 7 lat, mieszka w okolicach Niebylca, jest ekonomistką i mamą 3 dzieci
  • Maria Raś i Jacek Szymański w wolnych chwilach swe pasje rozwijają … w garażu, robiąc zegary, obrazy, szkice tuszem, biżuterię drewniano- żywiczną, do perfekcji opanowali technikę pirografii. Mieszkają w Strzyżowie.
  • Zielona koza to artysta lokalny ze sławą wykraczającą poza nasz region, Małgorzata Edmondson hoduje kozy, robi sery, kosmetyki, mydła, mieszka i pracuje w Pstrągowej.
  • Dłubanki drewniane Andrzeja Curyło, to kolejna odsłona wyrażania jego pasji artystycznych, po ulotnej fraszce, przyszedł czas na „cięższy kaliber”. Tarnowianin, zawleczony mocą żoniną do Strzyżowa.
  • Rękodzieło Kingi Stefanik Robótkomania to sztuka użytkowa i dekoracyjna, ze sztuką w formach różnych eksperymentuje od lat. Mama 3 dzieci, obecnie w wahaniach dotyczących założenia sklepu  Mieszkaw Żarnowej.

Atrakcją tego popołudnia była też grupa cyrkowców Locomotora z Krakowa, która cały czas zagadywała i rozbawiała naszych Mieszkańców, dając na koniec występów pokaz pełen emocji dla całych rodzin!

Przez cały czas trwania wydarzenia toczyły się konkursy, gry i zabawy, a wspaniali mieszkańcy tej ziemi na okoliczność wydarzenia założyli kapelę podwórkową, która grała i śpiewała do samego końca, prezentując piękne szlagiery z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Na cześć wydarzenia nazwali się PKKS, czyli Powiatowa Koleżeńska Kapela Podwórkowa! To ona przez większość dnia uprzyjemniała nam muzycznie spotkanie.

Mamy nadzieję, że wydarzenie zorganizowane przez Stowarzyszanie Zakorzenieni w kulturze przypadło Wam do serca i w kolejnych naszych pomysłach zechcecie uczestniczyć. Nam tej niedzieli z Wami, naszymi wspaniałymi Mieszkańcami Ziemi Strzyżowskiej było cudownie.

Dziękujemy serdecznie, że zechcieliście tego dnia być z nami.

Gorące podziękowania dla pasjonatów, którzy swoim talentem ozdobili muzycznie „Święto ulicy”, dziękujemy: Andrzej Borkowski, Dariusz Data, Andrzej Gorczyca, Paweł Hart, Jakub Fiołek, Wojciech Fiołek, Aleksandra Fiołek-Matuszewska, Magdalena Kawa, Martyna Materna, Józek Maźnicki, Zbigniew Mikuszewski, Anna Muszyńska, Beata Oliwa, Gabriela Pieczek, Dariusz Pilch, Jadwiga Skiba, Ewa Środoń-Prokulewicz oraz zespół SLAVIA DIXIELAND BAND i zespół Aster!

Serdecznie dziękujemy Andrzejowi Mozgała za koncert na cymbałach.

Za oprawę historyczną bardzo dziękujemy Piotrowi Szopie!

Dziękujemy niezawodnym Strażakom z OSP RP w Strzyżowie za pomoc techniczną i logistyczną przy realizacji wydarzenia oraz strzyżowskiej Policji za wsparcie i pewne bezpieczeństwo!

Dziękujemy Panu Burmistrzowi Waldemarowi Góra i Pracownikom Urzędu Miejskiego w Strzyżowie za życzliwość i pomoc w realizacji przedsięwzięcia oraz Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Punktowi Konsultacyjno-Informacyjny ds. Uzależnień w Strzyżowie za wsparcie i współudział w tworzeniu wydarzenia w jego społecznej formie!

Dziękujemy naszym artystom malarzom, rzeźbiarzom, rękodzielnikom, rzemieślnikom, producentom żywności oraz ludziom dobrej woli, którzy wzięli udział w wydarzeniu wtapiając się wraz ze swoimi pomysłami w klimat dnia!

Dziękujemy młodzieży ze Szkoły Podstawowej nr 2 i Liceum Ogólnokształcącego w Strzyżowie za zaangażowanie i pomysły!

Dziękujemy zaproszonym gościom z całego regionu, którzy zechcieli dołączyć do nas tego dnia i swoją obecnością ubarwili wydarzenie. Dziękujemy Wszystkim, którzy przyjęli role społeczności strzyżowskiej dwudziestolecia międzywojennego (gazeciarze, Cyganki, społeczność Żydowska, policjanci, strażacy, werbel, wróżka, mieszczanie, chłopi, kwiaciarka, wyszynk u Bożka) dzięki Wam ten dzień miał wspaniałą oprawę, zakropioną finezją i poczuciem humoru!

Dziękujemy za wsparcie i pomoc finansową Burmistrzowi Strzyżowa i Gminie Strzyżów, Starostwu Powiatowemu w Strzyżowie, Powiatowemu Centrum Kultury i Turystyki w Wiśniowej, FHB REMBUD, Wacławowi Szaremu, Czarnorzecko-Strzyżowskiej Lokalnej Grupie Działania, Naszej Drukarni z Rzeszowa, a za słodkie wsparcie firmie Roksana!

Dziękujemy Stanisławowi Dybichowi i „Strzyżów – wczoraj i dziś” za udostępnienie starych fotografii, którymi mogliśmy ozdobić wydarzenie.

Dziękujemy Domowi Kultury „Sokół” za wypożyczenie sztalug i krzeseł oraz

Centrum Sportu, Turystyki i Rekreacji za namioty i barierki.

I na zakończenie dziękuję Wszystkim członkom Stowarzyszenia „Zakorzenieni w kulturze” za pomysł, pracę i udział w wydarzeniu!

Dziękuję Zdzisławie Górskiej, Elżbiecie Hart-Bożek, Stanisławie Kucab Danucie Gazda-Haligowskiej, Dorocie Skurze, Marioli Gruszczyńskiej, Urszuli Wojnarowskiej-Curyło, Beacie Pilch,  Dariuszowi Pilchowi, Andrzejowi Haligowskiemu, Andrzejowi Górzowi, Andrzejowi Gugale, Wacławowi Szary, oraz wspierającym nasz pomysł za zaangażowanie: Piotrowi Rędziniakowi, Kubie Pytko, Arturowi Cebulskiemu i Tomaszowowi Ciomborowi!

Urszula Rędziniak

Zdjęcia Andrzej Haligowski

One Response

  • A ja, z całą pewnością, w imieniu wszystkich członków naszego Stowarzyszenia DZIĘKUJĘ Ci Ulu, za to, że koordynowałaś całe wydarzenie, opanowywałaś zamieszanie, które przy tak dużej imprezie czasem musiało się wydarzyć, niestrudzenie zapraszałaś- tylko Tobie znanymi sposobami- niezwykle i cudownie INNYCH ludzi. Każdy, kto śledzi niwę kultury w naszym mieście, jeśli nie jest ślepy i głuchy, musiał zauważyć, że od kiedy zechciałaś istotniej wychynąć z domu i pracy, w naszym mieście zmieniło się bardzo wiele. Umiesz jednać serca, otwierać kieszenie, godzić tych co nie zawsze byli zgodni. Snujesz wśród nas nici zażyłości i chęci pomagania oraz wspólnoty. Tkasz kapitał społeczny, a umiejętność ta dana jest tylko wybitnym. Jesteśmy zaszczyceni, że jesteś jedną z nas. I za to z całego serca naszej prezes dziękujemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *