Dzisiaj chciałabym przedstawić kolejnego Członka, założyciela Stowarzyszenia „Zakorzenieni w kulturze”. Tym razem będzie to kobieta, którą znam jak sięgnę pamięcią. A pamięć moja jest całkiem dobra, a nawet bardzo precyzyjna, i chociaż cofnęłam się wstecz ponad 28 lat, to jednak doskonale pamiętam tę datę. Ale to były czasy, czerwiec tego roku był wyjątkowo gorący, a towarzystwo młodych ludzi radosne i pełne energii, ubieranie sali w dobrzechowskim Domu Ludowym rozbrzmiewało śmiechem i kpiną, i nasi wspaniali przyjaciele następnego dnia mieli stanąć na ślubnym kobiercu. Wówczas kręciła się tam młoda dziewczynka, gaduła roześmiana, która zarażała nas swoją energią i wszędobylską radością. Okazało się, że to najmłodsza siostra Pana Młodego, która z pasją ubijała pianę do weselnych łabędzi i z wielkim przejęciem pomagała stroić salę.
A potem… minęło kilka lat, dziewczynka wyrosła, a w jej życiu pojawiła się praca, rodzina, znajomi i wiele nowych pasji. Z przyjemnością patrzyłam jak ten kwiat pączkuje, aby rozkwitnąć w pełni kobiecości. Dzisiaj doceniam swoją spostrzegawczość, bo dzięki niej nasza znajomość przerodziła się w coś cennego, czego nie można kupić i gdy narodził się pomysł, aby podzielić się pasjami w ramach działalności Stowarzyszenia, to nie było żadnych wątpliwości, że Danuta musi być jedną z tych osób, które w pierwszej kolejności zostaną zaproszone do współpracy.
Mam nosa, i już po pierwszych słowach o pomyśle zawiązania Stowarzyszenia Danusia i jej mąż Andrzej (pisałam już o nim we wrześniu) bez wahania przystąpili do realizacji pomysłu. Przepełnieni pasją do tworzenia finezyjnych drobiazgów oddali się społecznej działalności. Na zebraniu założycielskim Stowarzyszenia „Zakorzenieni w kulturze” podczas wyborów władz, to Członkowie zadecydowali, aby Danucie Gazda-Haligowskiej powierzyć funkcję Sekretarza. Myślę, a właściwie jestem pewna, że to była bardzo dobra decyzja. Czas, który już spędziliśmy wspólnie, realizując pomysły Stowarzyszenia tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to był strzał w dziesiątkę.
Danusia dorosła, a jej kreatywność i pozytywna energia urosły wraz z nią. Ta kobieta ma czym się dzielić i co najważniejsze chce się dzielić, swoją pasją, pomysłami i społeczną pracą na rzecz mieszkańców naszej strzyżowskiej ziemi. To kolejna perła z niebanalnej kolekcji Ludzi przez wielkie „L”, osób którym się chce podzielić własną wizją i profesjonalizmem na co dzień, ot tak z miłości do ludzi i świata. A co najważniejsze, zarażając przy tym innych, poczynając od najbliższej rodziny, a kończąc… nie ma potrzeby kończyć. Dziękuję Danucie, że podjęła wyzwanie i działa całą swoją osobą, a nawet z całą Rodziną, razem z nami, dla idei zakorzenionej w kulturze.
Urszula Rędziniak
fot. archiwum
Danutka – zawsze można na Nią liczyć. Wiem coś o tym!